Część pracujących nie lubi brać dni wolnych, inni gromadzą urlop na wszelki wypadek, są też tacy, którzy liczą na wypłatę ekwiwalentu za niewykorzystane na czas wolne w razie rozstania z pracodawcą. Bywa, że jest to skutek długotrwałego zwolnienia lekarskiego czy przerwy w pracy związanej z macierzyństwem. Są także sytuacje, gdy pracodawca świadomie blokuje skorzystanie przez pracowników z prawa do przysługującego im wypoczynku.
W przypadku narastania zaległości urlopowych z poprzednich lat zatrudnieni mogą liczyć na wsparcie inspektorów pracy.
– Kumulowanie urlopu daje złudne korzyści. Po trzech latach niewykorzystany urlop przepada, bez żadnego ekwiwalentu czy rekompensaty. Ponadto biologii nie da się oszukać, każdy z nas potrzebuje odpoczynku i przerwy w pracy na zregenerowanie sił – zauważa Marcin Stanecki, Główny Inspektor Pracy. I dodaje – Inspektorzy mogą interweniować, gdy powstają zaległości w korzystaniu z urlopów z poprzednich lat. Należy bowiem pamiętać, że niezależnie od tego, jaki jest powód powstania zaległości urlopowych, nieudzielenie przez pracodawcę zaległego urlopu do końca września stanowi wykroczenie przeciwko prawom pracownika.
Najbliższe tygodnie to zatem ostatni moment na wykorzystanie zaległych urlopów. Doświadczenia Państwowej Inspekcji Pracy pokazują, że nadal wiele osób ma takie zaległości.
– Do Państwowej Inspekcji Pracy rocznie trafia kilkaset skarg w tym zakresie. W tym roku zarejestrowaliśmy już 365 próśb o interwencję inspektora – dodaje Marcin Stanecki. – Pracodawca, który odmawia pracownikom należnych urlopów, musi się liczyć z tym, że stanie się nieatrakcyjny, załoga będzie chorować albo spadnie wydajność pracy. Tymczasem przy odrobinie dobrej woli jest możliwość zaplanowania urlopów w taki sposób, by zdolności produkcyjne zostały zachowane, a zatrudnieni mogli na urlopie zregenerować siły. W ostateczności, gdy to się nie uda, inspektor pracy ma możliwość ukarania przedsiębiorcy za niewłaściwą politykę w zakresie udzielania urlopów. Proszę jednak traktować skargę do inspekcji pracy jako ostateczność. Mamy sporo innych obowiązków związanych z zapewnieniem terminowej wypłaty wynagrodzeń czy dbaniem o bezpieczne warunki pracy. Jeśli jednak nie uda się zniwelować zaległych urlopów w drodze dialogu z pracodawcą, wówczas osoby, które mają z tym problem, mogą liczyć na wsparcie inspekcji pracy. Pracodawcy grozi w takiej sytuacji kara grzywny od 1000 do 30 000 zł.
Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z 24 stycznia 2006 r. pracodawca może samodzielnie wysłać osobę z zaległościami na urlop. Nawet bez jej zgody. Tymczasem pracownicy nie mają prawa do samodzielnego ustalenia, kiedy wykorzystają takie zaległości. Wynika to z wyroku Sądu Najwyższego z 5 grudnia 2000 r., zgodnie z którym rozpoczęcie wykorzystywania zaległego urlopu wypoczynkowego bez zgody pracodawcy nie usprawiedliwia nieobecności pracownika w pracy. Może to więc stanowić podstawę do zastosowania upomnienia, nagany, a nawet rozwiązania umowy z taką osobą.
– Widać w tym przypadku nierównowagę sił – komentuje Główny Inspektor Pracy. – Z perspektywy inspekcji najlepiej by było, gdyby niwelowanie zaległości urlopowych odbywało się na drodze porozumienia stron tak, by zarówno pracodawca, jak i pracownik mogli mieć wpływ na to, kiedy to wolne zostanie wykorzystane.